á
â
ă
ä
ç
č
ď
đ
é
ë
ě
í
î
ľ
ĺ
ň
ô
ő
ö
ŕ
ř
ş
š
ţ
ť
ů
ú
ű
ü
ý
ž
®
€
ß
Á
Â
Ă
Ä
Ç
Č
Ď
Đ
É
Ë
Ě
Í
Î
Ľ
Ĺ
Ň
Ô
Ő
Ö
Ŕ
Ř
Ş
Š
Ţ
Ť
Ů
Ú
Ű
Ü
Ý
Ž
©
§
µ
Laura Chojnicka, wychowanka domu dziecka, (...) borykająca się z demonami przeszłości, rozpoczyna staż w jednym z sopockich szpitali. Bardzo ładna dziewczyna już od początku zyskuje kilku adoratorów, co w rezultacie przysparza jej wielu kłopotów. Zaprzyjaźnia się z kilkoma osobami z pracy, a pewnego dnia poznaje mężczyznę na którego widok, jej serce zaczyna bić szybciej.
Fabuła Książka podzielona jest na 3 części, przeszłość, teraźniejszość i przyszłość. Zaczynając czytać, zastanawiałam się, gdzie autorka skończy jedną część zanim zacznie kolejną.
Pierwsza część to przeszłość, rok 2000. Dowiadujemy się w niej, jak Laura i kilkoro znajomych ze szpitala, radzą sobie w nowych rolach, mając do czynienia codziennie z czymś innym. Mnóstwo postaci i imion, dosyć niepopularnych i jeśli ktoś, tak jak ja ma problem z zapamiętywaniem imion, zwyczajnie nada im swoje. Poznajemy Konstancję i jej brata Kostka, Nikodema, profesora Wolińskiego i kilku innych. Moim zdaniem troszkę zbyt wiele osób, nie były one do końca potrzebne, nie wniosły także niczego dobrego lub złego do całości historii. Szybko o nich zapomniałam. Obserwujemy Laurę, kiedy poznaje przystojnego Włocha Federico i w końcu zakochuje się w nim. Zwodząc go kilka tygodni, ulega mu i po wspólnie spędzonej nocy on się ulatnia. Laura zostaje ze złamanym sercem. Ale czy tylko z tym?
Część druga to teraźniejszość, rok 2006. Laura przenosi się do innego miasta, zaczyna poniekąd nowe życie, odnajduje osobę, której nie widziała wiele lat, osobę, z którą jest spokrewniona. Cieszy się, ale także smuci, bo życie również nie rozpieszczało krewnego. Oprócz spotkania tych dwojga, drogi Laury ponownie splatają się z drogami Wolińskiego, którego poznajemy w części pierwszej. Jako że Laura jeszcze podczas stażu miała słabość do profesora, teraz kiedy jest dorosłą kobietą, ich relacje stają się śmielsze i bliższe.
Część trzecia to przyszłość, rok 2016. Nie ma tutaj mowy o Laurze ani Wolińskim. Jak gdyby zapadli się pod ziemię. Cała ta część opiera się na kardiochirurgu Gustawie i jego pacjentce. Moim zdaniem najgorzej wyszła ta część. Nie zaciekawiła mnie wcale.
O książce Szczerze powiedziawszy, nużyła mnie ta książka. Nie była nudna, w żadnym wypadku, ale czasami opisy sytuacji, dialogi, zwyczajnie się dłużyły, nie widzę potrzeby przeciągania jakiegoś tematu na siłę. Miałam wrażenie, że prowadzenie ich było wymuszone. Bohaterowie – było ich bardzo dużo, nie zapamiętałam większości imion oraz nazwisk. Dodatkowo autorka użyła mało popularnych imion, co w rezultacie pogorszyło moją sytuację z zapamiętaniem ich. Język autorki uważam, był niezwykle płynny, czysty, miałam wrażenie, że czytam książkę autorki z innej epoki. Greta Gulsen w naprawdę świetny sposób dobiera słowa, samo to przyciąga do sięgnięcia po tę książkę. Opisy szpitalnych zabiegów, operacji – czułam się tak, jakbym naprawdę miała to wszystko przed sobą, jak w jakimś filmie. Widać, że Pani Gulsen wie, o czym pisze i doskonale zna się na rzeczy.
Z rzeczy, które mi się nie podobały, muszę wspomnieć o wplataniu do książki tematu religii. Jako że jestem chrześcijanką i wierzę w Boga, troszkę nie spodobało mi się to, jak autorka używając do tego Laury, wyraża się o Bogu i religii. Uważam to za niepotrzebne, jednak z drugiej strony rozumiem pobudki Pani Grety do poruszenia tego wątku w książce. Różni ludzie, różne zdania i opinie, różne religie, różne wiary. To tylko takie moje spostrzeżenie. Kolejna rzecz, która drażniła mnie jako czytelnika, to postać Laury. Była tak irytującą bohaterką, że miejscami chciałam odłożyć książkę, byleby tylko przestać czytać o niej. To, jak dziewczyna się zachowuje, jak nie wie, czego chce, zmienia zdanie bardzo szybko, gubi się w swoich słowach. Bardzo nie lubię tego typu bohaterów. Z pewnością nie polubiłabym się z nią w realnym świecie. Ostatnią rzeczą, do której niestety muszę się przyczepić, było to, że miałam wrażenie, jakby autorka książki za wszelką cenę nie chciała nam pozwolić zapomnieć o tym, jaką w tym momencie czytamy książkę, bo przynajmniej 4 lub 5 razy, zdanie Jak Feniks z popiołów przeleciało mi przed oczami. Nie wiem, jaki był tego zamiar, trochę drażniło moje oczy.
Podsumowanie „Jak Feniks z popiołów” to debiut autorki Grety Gulsen, która książkę wydała pod pseudonimem. Widząc wiele debiutów na polskim rynku, często jedne są udane, inne wręcz przeciwnie. Książkę Pani Gulsen zaliczę do udanych, lecz z drobnymi, według mojej opinii, mankamentami. „Jak Feniks z popiołów” pokazuje czytelnikowi, jak w jednej chwili życie ludzkie może się zmienić o 360 stopni. Pokazuje trudy życia, to jak nasze postępowanie z przeszłości wpłynie na naszą przyszłość. Mimo kilku rażących mnie w oczy rzeczy, książka jest warta przeczytania. Największy plus autorce należy się za słownictwo, wprost przepiękne. Uważam, że autorka mogła bardziej rozwinąć niektóre watki, bo czuję lekki niedosyt, zwłaszcza kończąc część drugą i bez wyjaśnienia co stało się z bohaterami, rozpoczęła kompletnie inną historię.